A więc korzystając z dnia wolnego i nie zważając na
marudzenie Darka, że był trzy dni wcześniej i nic nie kwitło, spakowałam do
plecaka aparat i ruszyłam pod zamek w Odawarze, gdyż podobno tam są
najładniejsze kwiaty w całym mieście. Nie zawiodłam się i następną godzinę
biegałam jak szalona po okolicy (razem z jakimiś czterystoma innymi ludźmi,
zarówno turystami, jak i autochtonami), pstrykając fotki każdemu napotkanemu
drzewu. Część relacji zdałam już na facebook’u, ale postanowiłam w tym
przypadku dać przemówić obrazom, dlatego ta notka będzie bardziej galerią niż
prawdziwym wpisem. Enjoy.
A jakby ktoś nie wyczytał tego pomiędzy wierszami: tak, sakura jest czadowa.
Do stu tysięcy spalonych dżojków, Julita, nauczyłaś się robić zdjęcia w tej Japonii! Jakie piękne! Przedinstagramowe naj naj, ale wszystkie ogółem na very haj lewelu! KOOOCHAAAAM! <3
OdpowiedzUsuńHiohio, Darek by powiedział parę gorzkich słów na temat mojej umiejętności robienia zdjęć :D
Usuńśliczne zdjęcia :D
OdpowiedzUsuńteż bym chciała tam teraz być :)